poniedziałek, 20 stycznia 2014

"Imagin z Niallem i nie tylko" cz. 1

Hej :) Dzisiaj dodaję pierwszą część mojego pierwszego imagina. Mam do Was prośbę, na samym końcu będzie napisane ile komentarzy potrzebuje, by dodać następną część. SZUKAM ADMINEK!!! Na czerwono kursywą będą napisane informacje itd. No to miłego czytania.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

- Susan! - krzyczała moja przybrana mama - Liam przyjechał! 
Tak. Mój brat był moim idolem, nigdy wcześniej go nie widziałam, a czemu? Jako dziecko mieszkałam w Polsce, byłam szczęśliwa. Miałam rodzinę, przyjaciół, dobrą szkołę i wiodłam normalne szczęśliwe życie. Kiedy skończyłam 11 lat mój tata dostał pracę w Londynie, nie byłam z tego zbytnio zadowolona, ale musiałam tam jechać z rodzicami, nie miałam nic do gadania. Wylecieliśmy więc do Londynu, tutaj było mi trudno, ale jakoś nauczyłam się języka. Potem kiedy miałam 13 lat wyjechaliśmy na wakacje, do rodziny w Polsce. Rodzice zostawili mnie u ostatniej babci jaką miałam, już nie wrócili - zginęli oboje w wypadku samochodowym. Babcia niebawem też umarła, a ja zostałam zabrana do domu dziecka. Oczywiście w Londynie, tam był mój dom. Lata mijały, a ja jako 17 - latka już straciłam nadzieję, że ktokolwiek mnie jeszcze przygarnie. Nie ukrywałam tego, że chcę mieć rodzinę, miałam tylko dwa marzenia: mieć szczęśliwą rodzinę i spotkać moich kochanych idoli - One Direction. Wtedy moje dwa najskrytsze marzenia spełniły się, do domu dziecka przyszła ona - Karen Payne. Zastanawiałam się co ona tu robi, ma rodzinę - męża, dziecko. Od razu się zaprzyjaźniłyśmy, ale wiedziałam, że szuka kogoś młodszego. Karen przychodziła do domu dziecka prawie codziennie i ze mną rozmawiała, polubiłyśmy się. Pewnego dnia zapytałam się dlaczego przychodzi do nas - do domu dziecka. Przecież jest bogata i ma rodzinę. Okazało się, że bardzo tęskni za Liam'em, wyjechał z domu jako 17-latek i już nie wrócił. Potem dowiedziałam się najszczęśliwszej rzeczy w moim życiu - Karen weźmie do domu właśnie mnie! Szybko stałyśmy się przyjaciółkami, moje 18-ste urodziny spędziłam właśnie z nią, zamiast urządzać imprezy siedziałyśmy razem. Karen była moją najlepszą przyjaciółką. Nadal kochałam One Direction, ale nie chciałam powiedzieć o tym Karen. Wydawało mi się, że nie chciała wspominać o tym, że Liam jest sławny. Dla niej nadal był tym małym chłopcem, którego wychowała, a nie osobistością.  Ale wróćmy do teraźniejszości... mam na imię Susan, dla znajomych Sue. Mam 19 lat i sławnego brata, którego nigdy nie widziałam na oczy. Mojego przybranego ojca nigdy nie ma w domu, więc tak naprawdę mam tylko matkę.
- Sue! No chodź! - wyrwała mnie z zamyślenia Karen
- Już idę! - krzyknęłam
Zbiegłam po schodach i zobaczyłam... no właśnie. Spełniło się moje marzenie. Mała dziewczynka z Polski, która przebywała 5 lat w domu dziecka i straciła całą rodzinę teraz była najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
- No chodź siostra! - krzyknął Li przytulając mnie do siebie
 - Puść mnie już, bo mnie udusisz - zaśmiałam się
- Ile masz lat? No bo wiesz praktycznie nic o Tobie nie wiem. Trochę głupio pytać własną siostrę o wiek, ale no chyba mszę wiedzieć...
- Jutro będę miała dwadzieścia. - przerwałam mu
- Dzieci idźcie na górę, a ja ugotuję kolację - powiedziała Karen
Poszliśmy z Liamem na górę do mojego pokoju.
- To... Wiesz kim ja jestem? - przerwał niezręczną ciszę.
Co miałam odpowiedzieć? "Tak kocham się w Tobie od trzech lat, jesteś moim idolem"? Nieee... Postanowiłam zataić przed nim to, jaką jestem jego fanką.
- Jesteś Liam Payne? :) - zaśmiałam się
- No tak... Ale no wiesz, dobra nie ważne.
Uff... Uniknęłam poważnej rozmowy na temat: "Jestem normalnym chłopakiem, traktuj mnie normalnie" itd. Jak mogę traktować normalnie osobę, którą dotąd znałam tylko z kolorowych gazetek dla nastolatków.
- Może pójdziemy na spacer? - zaproponował - Pokażę Ci parę zakątków, których pewnie nie znasz...
- No nie wiem, już prawie 21... - powiedziałam
- Oj nie bądź taka, jesteśmy dorośli. Chodź! - wziął mnie na ręce, nie miałam wyboru.
- Idziemy na spacer! - krzyknęłam do Karen i już nas nie było.
Liam prowadził mnie przez jakieś pole, a potem zasłonił mi oczy ręką. Szliśmy tak jeszcze przez chwilę, a potem odsłonił mi oczy. Byliśmy na pagórku, pod nami rozciągała się długa rzeka i kolorowe pola. Na pagórku niczym fotele, umieszczone były dwa kamienie, a obok nich mały stawik i ławeczka.
- Zawsze przychodzę tutaj gdy jestem smutny - oświadczył Liam
- To prezent urodzinowy? - zapytałam
- Nie, nie wiem, czy wiesz, ale jestem w zespole. Bardzo popularnym. Jeśli tylko zechcesz możesz poznać resztę chłopców z zespołu, to planowałem na prezent, ale jeśli nas nie znasz to to nie ma sensu - odpowiedział
- Tak! Tak Liam! - rzuciłam mu się na szyję, a on nie bardzo wiedział o co mi chodzi
- Znałaś mnie? Wiedziałaś kim jestem? - zapytał, a ja znowu nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Tak, byłeś moim idolem. - teraz to on mnie przytulił
- Czyli zgadzasz się na taki prezent? - zapytał uradowany
- Jasne! - wykrzyknęłam
Rozmawialiśmy tak jeszcze długo siedząc na kamieniach około 22:30 byliśmy w domu. Karen się już o nas martwiła. Zjedliśmy kolację, a potem zaczęliśmy oglądać jakiś film. Szczerze nie wiem jaki, bo od razu zasnęłam wtulona w mojego braciszka. Jednak potem śniłam o strasznych rzeczach, które na następny dzień okazały się prawdą.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Narazie nie ma za bardzo akcji za co Was przepraszam. Mogę Wam zdradzić, że Sue będzie musiała wybrać pomiędzy paroma chłopcami. Będzie też bardzo dużo akcji, tylko w następnej części. Potraktujcie więc tę pierwszą część jako taki wstęp. 
BARDZO PROSZĘ WAS O KOMENTARZE! NAPISZĘ DRUGĄ CZĘŚĆ BEZ ŻADNEJ POTRZEBNEJ LICZBY KOMENTARZY, JEDNAK ZJAWI SIĘ ONA WCZEŚNIEJ, JEŚLI POD TYM OPOWIADANIEM POJAWIĄ SIĘ TRZY KOMENTARZE.
:) 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz