CZYTASZ = KOMENTUJESZ
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Susan! - krzyczała moja przybrana mama - Liam przyjechał!
Tak. Mój brat był moim idolem, nigdy wcześniej go nie widziałam, a czemu? Jako dziecko mieszkałam w Polsce, byłam szczęśliwa. Miałam rodzinę, przyjaciół, dobrą szkołę i wiodłam normalne szczęśliwe życie. Kiedy skończyłam 11 lat mój tata dostał pracę w Londynie, nie byłam z tego zbytnio zadowolona, ale musiałam tam jechać z rodzicami, nie miałam nic do gadania. Wylecieliśmy więc do Londynu, tutaj było mi trudno, ale jakoś nauczyłam się języka. Potem kiedy miałam 13 lat wyjechaliśmy na wakacje, do rodziny w Polsce. Rodzice zostawili mnie u ostatniej babci jaką miałam, już nie wrócili - zginęli oboje w wypadku samochodowym. Babcia niebawem też umarła, a ja zostałam zabrana do domu dziecka. Oczywiście w Londynie, tam był mój dom. Lata mijały, a ja jako 17 - latka już straciłam nadzieję, że ktokolwiek mnie jeszcze przygarnie. Nie ukrywałam tego, że chcę mieć rodzinę, miałam tylko dwa marzenia: mieć szczęśliwą rodzinę i spotkać moich kochanych idoli - One Direction. Wtedy moje dwa najskrytsze marzenia spełniły się, do domu dziecka przyszła ona - Karen Payne. Zastanawiałam się co ona tu robi, ma rodzinę - męża, dziecko. Od razu się zaprzyjaźniłyśmy, ale wiedziałam, że szuka kogoś młodszego. Karen przychodziła do domu dziecka prawie codziennie i ze mną rozmawiała, polubiłyśmy się. Pewnego dnia zapytałam się dlaczego przychodzi do nas - do domu dziecka. Przecież jest bogata i ma rodzinę. Okazało się, że bardzo tęskni za Liam'em, wyjechał z domu jako 17-latek i już nie wrócił. Potem dowiedziałam się najszczęśliwszej rzeczy w moim życiu - Karen weźmie do domu właśnie mnie! Szybko stałyśmy się przyjaciółkami, moje 18-ste urodziny spędziłam właśnie z nią, zamiast urządzać imprezy siedziałyśmy razem. Karen była moją najlepszą przyjaciółką. Nadal kochałam One Direction, ale nie chciałam powiedzieć o tym Karen. Wydawało mi się, że nie chciała wspominać o tym, że Liam jest sławny. Dla niej nadal był tym małym chłopcem, którego wychowała, a nie osobistością. Ale wróćmy do teraźniejszości... mam na imię Susan, dla znajomych Sue. Mam 19 lat i sławnego brata, którego nigdy nie widziałam na oczy. Mojego przybranego ojca nigdy nie ma w domu, więc tak naprawdę mam tylko matkę.
- Sue! No chodź! - wyrwała mnie z zamyślenia Karen
- Już idę! - krzyknęłam
Zbiegłam po schodach i zobaczyłam... no właśnie. Spełniło się moje marzenie. Mała dziewczynka z Polski, która przebywała 5 lat w domu dziecka i straciła całą rodzinę teraz była najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
- No chodź siostra! - krzyknął Li przytulając mnie do siebie
- Puść mnie już, bo mnie udusisz - zaśmiałam się
- Ile masz lat? No bo wiesz praktycznie nic o Tobie nie wiem. Trochę głupio pytać własną siostrę o wiek, ale no chyba mszę wiedzieć...
- Jutro będę miała dwadzieścia. - przerwałam mu
- Dzieci idźcie na górę, a ja ugotuję kolację - powiedziała Karen
Poszliśmy z Liamem na górę do mojego pokoju.
- To... Wiesz kim ja jestem? - przerwał niezręczną ciszę.
Co miałam odpowiedzieć? "Tak kocham się w Tobie od trzech lat, jesteś moim idolem"? Nieee... Postanowiłam zataić przed nim to, jaką jestem jego fanką.
- Jesteś Liam Payne? :) - zaśmiałam się
- No tak... Ale no wiesz, dobra nie ważne.
Uff... Uniknęłam poważnej rozmowy na temat: "Jestem normalnym chłopakiem, traktuj mnie normalnie" itd. Jak mogę traktować normalnie osobę, którą dotąd znałam tylko z kolorowych gazetek dla nastolatków.
- Może pójdziemy na spacer? - zaproponował - Pokażę Ci parę zakątków, których pewnie nie znasz...
- No nie wiem, już prawie 21... - powiedziałam
- Oj nie bądź taka, jesteśmy dorośli. Chodź! - wziął mnie na ręce, nie miałam wyboru.
- Idziemy na spacer! - krzyknęłam do Karen i już nas nie było.
Liam prowadził mnie przez jakieś pole, a potem zasłonił mi oczy ręką. Szliśmy tak jeszcze przez chwilę, a potem odsłonił mi oczy. Byliśmy na pagórku, pod nami rozciągała się długa rzeka i kolorowe pola. Na pagórku niczym fotele, umieszczone były dwa kamienie, a obok nich mały stawik i ławeczka.
- Zawsze przychodzę tutaj gdy jestem smutny - oświadczył Liam
- To prezent urodzinowy? - zapytałam
- Nie, nie wiem, czy wiesz, ale jestem w zespole. Bardzo popularnym. Jeśli tylko zechcesz możesz poznać resztę chłopców z zespołu, to planowałem na prezent, ale jeśli nas nie znasz to to nie ma sensu - odpowiedział
- Tak! Tak Liam! - rzuciłam mu się na szyję, a on nie bardzo wiedział o co mi chodzi
- Znałaś mnie? Wiedziałaś kim jestem? - zapytał, a ja znowu nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Tak, byłeś moim idolem. - teraz to on mnie przytulił
- Czyli zgadzasz się na taki prezent? - zapytał uradowany
- Jasne! - wykrzyknęłam
Rozmawialiśmy tak jeszcze długo siedząc na kamieniach około 22:30 byliśmy w domu. Karen się już o nas martwiła. Zjedliśmy kolację, a potem zaczęliśmy oglądać jakiś film. Szczerze nie wiem jaki, bo od razu zasnęłam wtulona w mojego braciszka. Jednak potem śniłam o strasznych rzeczach, które na następny dzień okazały się prawdą.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Narazie nie ma za bardzo akcji za co Was przepraszam. Mogę Wam zdradzić, że Sue będzie musiała wybrać pomiędzy paroma chłopcami. Będzie też bardzo dużo akcji, tylko w następnej części. Potraktujcie więc tę pierwszą część jako taki wstęp.
BARDZO PROSZĘ WAS O KOMENTARZE! NAPISZĘ DRUGĄ CZĘŚĆ BEZ ŻADNEJ POTRZEBNEJ LICZBY KOMENTARZY, JEDNAK ZJAWI SIĘ ONA WCZEŚNIEJ, JEŚLI POD TYM OPOWIADANIEM POJAWIĄ SIĘ TRZY KOMENTARZE.
:)
- Sue! No chodź! - wyrwała mnie z zamyślenia Karen
- Już idę! - krzyknęłam
Zbiegłam po schodach i zobaczyłam... no właśnie. Spełniło się moje marzenie. Mała dziewczynka z Polski, która przebywała 5 lat w domu dziecka i straciła całą rodzinę teraz była najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
- No chodź siostra! - krzyknął Li przytulając mnie do siebie
- Puść mnie już, bo mnie udusisz - zaśmiałam się
- Ile masz lat? No bo wiesz praktycznie nic o Tobie nie wiem. Trochę głupio pytać własną siostrę o wiek, ale no chyba mszę wiedzieć...
- Jutro będę miała dwadzieścia. - przerwałam mu
- Dzieci idźcie na górę, a ja ugotuję kolację - powiedziała Karen
Poszliśmy z Liamem na górę do mojego pokoju.
- To... Wiesz kim ja jestem? - przerwał niezręczną ciszę.
Co miałam odpowiedzieć? "Tak kocham się w Tobie od trzech lat, jesteś moim idolem"? Nieee... Postanowiłam zataić przed nim to, jaką jestem jego fanką.
- Jesteś Liam Payne? :) - zaśmiałam się
- No tak... Ale no wiesz, dobra nie ważne.
Uff... Uniknęłam poważnej rozmowy na temat: "Jestem normalnym chłopakiem, traktuj mnie normalnie" itd. Jak mogę traktować normalnie osobę, którą dotąd znałam tylko z kolorowych gazetek dla nastolatków.
- Może pójdziemy na spacer? - zaproponował - Pokażę Ci parę zakątków, których pewnie nie znasz...
- No nie wiem, już prawie 21... - powiedziałam
- Oj nie bądź taka, jesteśmy dorośli. Chodź! - wziął mnie na ręce, nie miałam wyboru.
- Idziemy na spacer! - krzyknęłam do Karen i już nas nie było.
Liam prowadził mnie przez jakieś pole, a potem zasłonił mi oczy ręką. Szliśmy tak jeszcze przez chwilę, a potem odsłonił mi oczy. Byliśmy na pagórku, pod nami rozciągała się długa rzeka i kolorowe pola. Na pagórku niczym fotele, umieszczone były dwa kamienie, a obok nich mały stawik i ławeczka.
- Zawsze przychodzę tutaj gdy jestem smutny - oświadczył Liam
- To prezent urodzinowy? - zapytałam
- Nie, nie wiem, czy wiesz, ale jestem w zespole. Bardzo popularnym. Jeśli tylko zechcesz możesz poznać resztę chłopców z zespołu, to planowałem na prezent, ale jeśli nas nie znasz to to nie ma sensu - odpowiedział
- Tak! Tak Liam! - rzuciłam mu się na szyję, a on nie bardzo wiedział o co mi chodzi
- Znałaś mnie? Wiedziałaś kim jestem? - zapytał, a ja znowu nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Tak, byłeś moim idolem. - teraz to on mnie przytulił
- Czyli zgadzasz się na taki prezent? - zapytał uradowany
- Jasne! - wykrzyknęłam
Rozmawialiśmy tak jeszcze długo siedząc na kamieniach około 22:30 byliśmy w domu. Karen się już o nas martwiła. Zjedliśmy kolację, a potem zaczęliśmy oglądać jakiś film. Szczerze nie wiem jaki, bo od razu zasnęłam wtulona w mojego braciszka. Jednak potem śniłam o strasznych rzeczach, które na następny dzień okazały się prawdą.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Narazie nie ma za bardzo akcji za co Was przepraszam. Mogę Wam zdradzić, że Sue będzie musiała wybrać pomiędzy paroma chłopcami. Będzie też bardzo dużo akcji, tylko w następnej części. Potraktujcie więc tę pierwszą część jako taki wstęp.
BARDZO PROSZĘ WAS O KOMENTARZE! NAPISZĘ DRUGĄ CZĘŚĆ BEZ ŻADNEJ POTRZEBNEJ LICZBY KOMENTARZY, JEDNAK ZJAWI SIĘ ONA WCZEŚNIEJ, JEŚLI POD TYM OPOWIADANIEM POJAWIĄ SIĘ TRZY KOMENTARZE.
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz