Hej! Jak obiecałam ta część będzie miała dużo akcji i nasza Sue się zakocha! Troszkę smutne jest to, że nie dodaliście ani jednego komentarza :c. Ale czekam na choć jedną wierną czytelniczkę. Potrzebuje też adminek, ale wydaje mi się, że żadna z Was nie ma na to ochoty. Jeśli będzie choć jeden komentarz opowiadanie pojawi się szybciej, im więcej komentarzy, tym szybciej kolejna część.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Obudziłam się cała roztrzęsiona z mokrymi włosami i koszulką przyklejoną do ciała. Zły sen. Otworzyłam oczy, obok mnie stał przestraszony Liam, który nie wiedział co się dzieje.
- Dobrze się czujesz? Potrzebujesz czegoś? - zapytał przestraszony
- Nie, nie... - zaśmiałam się - to był tylko zły sen. Pójdę się umyć.
- Boję się o Ciebie, na pewno wszystko ok? Może się przeziębiłaś na spacerze? - pytał przejęty.
- Nie! - krzyknęłam już wkurzona na niego - idę się myć.
Chłopak usiadł na łóżku z miną na kwintę i nic już nie mówił. Wiedziałam, że jest zły, bo "on się martwił, a ja na niego krzyczę". Weszłam pod prysznic. Zimna woda.
- Cholera! - krzyknęłam. Nagle znów usłyszałam głos Li.
- Co się dzieje Sue! - krzyknął zdenerwowany. Co ja robiłam, kiedy spałam, że się tak martwi? Szybko się umyłam i wyszłam z zimnej wody.
- Sue... - mówił załamany chłopak. Dopiero teraz zorientowałam się, że chłopak nadal tam stoi i przez cały czas, kiedy się myłam on denerwował się, czy nic mi nie jest. Postanowiłam nie przejmować się tym. Wyszłam jak gdyby nic z łazienki i zobaczyłam zapłakanego Liam'a.
- Susan! - chłopak krzyknął i przytulił mnie do siebie. Po czym spojrzał mi się głęboko w oczy. Chciał mnie pocałować. Nie wiedziałam co zrobić, po pierwsze był to mój przybrany brat, po drugie znałam go osobiście tylko jeden dzień. Był też od zawsze moim idolem i to co miałam szanse zrobić teraz, przewyższało moje najśmielsze marzenia. A co dalej? Gazety by pisały, "Liam Payne jest ze swoją własną siostrą" itd. Nie! Stop! Nikt przecież tego nie zobaczy! A jak się w nim zakocham? Nie, nie, nie. Nie mogę tego zrobić, nie zrobię mu tego. On ma Sophię! Nie może tego zrobić.
- A Sophia? - zapytałam patrząc mu w oczy.
- Baby I loved you first. - wyszeptał przybliżając się jeszcze bardziej do mojej twarzy. Uciekłam. Nie mogłam tego zrobić. Po prostu się odsunęłam.
- Przepraszam.. ja... to już nigdy się nie powtórzy. - powiedział zmieszany i odwrócił się do mnie. Nie mogłam tego tak zostawić. Po prostu rzuciłam mu się na szyję.
- Przyjaźń? - zapytałam wesoło.
- Przyjaźń - odpowiedział już z uśmiechem mocno mnie przytulając - to co? Jest już 11, a my jeszcze nie gotowi. Dziś Twoje urodziny, będzie wyjątkowo, obiecuję. Pociągnął mnie za rękę do kuchni. Zjedliśmy razem śniadanie. Ubrałam się w to:
- Wow! Wyglądasz... wow! - powiedział Li otwierając usta.
- Mam się spotkać z piątką najprzystojniejszych idiotów na ziemi, muszę jakoś wyglądać.
- Na pewno Cię polubią... - obiął mnie ramieniem Liam.
- Nie flirtuje się z własną siostrą. - zaśmiałam się. On zrobił facepalm i wyszliśmy. Jechaliśmy długo. Może 4 godziny, nie wiem, bo spałam. Teraz wiem, dlaczego Liam się nie spotyka tak często z rodziną. Musi ciągle przebywać w domu chłopaków, bo to tam odbywają się próby do koncertów, tam chłopcy piszą piosenki i są wszyscy razem więc menager może ich ogarnąć szybciej, niż dzwonił by do każdego z osobna i musieli by się zjeżdżać z paru stron kraju. Li dużo opowiadał mi o chłopcach i o planach na nową płytę. Aż w końcu dojechaliśmy pod wielki dom one direction.
- Boże, jakie to ogromne! - powiedziałam zdziwiona.
- Ma się kasę... - powiedział Li także patrząc się na dzieło architekta. Szturchnęłam go ramieniem i weszliśmy. Otworzył nam Zayn. Chciałam zacząć krzyczeć, ale zachowałam spokój.
- Hej. Jestem Zayn :) - uśmiechnął się chłopak. Był naprawdę przystojny.
- To moja siostra. Sue - powiedział Liam całując mnie w policzek. I mocniej przytulając. Coraz bardziej nie wiedziałam o co chodzi Liam'owi, najpierw chce mnie pocałować, a potem kiedy widzi, że podoba mi się inny ma siłę mnie przytula i caluję. Zayn zaprowadził nas do salonu, tam siedziała reszta chłopców.
- Hej, idioci! - zaśmiał się Zayn - to jest Sue, siostra Li.
- Przenocuje tu z nami parę dni - zamurowało mnie. Ja z nimi?
- To jest Lou, Hazza i Niall'er. Mnie i Li już znasz. - każdy z chłopaków mnie przytulił.
- Liam nam dużo o Tobie opowiadał. - powiedział Niall.
- Taa... Dużo wiemy o jego "braterskiej" miłości. - dodał Harry. Liam posłał mu spojrzenie typu "jeszcze jedno słowo, a Cię zabije", a Harry znowu się uśmiechnął.
- Zagrajmy w butelkę! - zaczął krzyczeć Louis.
- Ok :) - powiedziałam. I wszyscy zaczęli się cieszyć jak dzieci. Najpierw wypadło na Li. Miał pocałować Louisa. Szczerze nie bawiło mnie to. Wdałam się więc w konwersację z Niall'erem.
- To... Ile masz lat? - zapytał.
- Dzisiaj kończę 20.
- Wszystkiego najlepszego - pocałował mnie w policzek
- Co Li o mnie mówił?
- Nic takiego.
- Dobra, nie chcesz to nie mów.
- Czego słuchasz?
- Was. - powiedziałam to bez zastanowienia.
- Jaką piosenkę najbardziej lubisz?
- Happily i Over Again. A Ty?
- Hm... You&I. To ja ją napisałem.
- Dla kogo?
- Jeszcze nie wiem. Pewnego dnia zaśpiewam ją komuś, kto będzie dla mnie najważniejszy i będę pewny, że to dla tej osoby napisałem te piosenkę.
- Susan! Wypadło na Ciebie. - krzyknął uradowany Zayn.
- Wyzwanie.
- Odważna. - powiedział Harry.
- Pocałuj.... Liama. - Zaśmiał się Harry. No to teraz mam przechlapane.
- W usta - dodał. No to wpadłam
- Cholera! - krzyknęłam. Nagle znów usłyszałam głos Li.
- Co się dzieje Sue! - krzyknął zdenerwowany. Co ja robiłam, kiedy spałam, że się tak martwi? Szybko się umyłam i wyszłam z zimnej wody.
- Sue... - mówił załamany chłopak. Dopiero teraz zorientowałam się, że chłopak nadal tam stoi i przez cały czas, kiedy się myłam on denerwował się, czy nic mi nie jest. Postanowiłam nie przejmować się tym. Wyszłam jak gdyby nic z łazienki i zobaczyłam zapłakanego Liam'a.

- Susan! - chłopak krzyknął i przytulił mnie do siebie. Po czym spojrzał mi się głęboko w oczy. Chciał mnie pocałować. Nie wiedziałam co zrobić, po pierwsze był to mój przybrany brat, po drugie znałam go osobiście tylko jeden dzień. Był też od zawsze moim idolem i to co miałam szanse zrobić teraz, przewyższało moje najśmielsze marzenia. A co dalej? Gazety by pisały, "Liam Payne jest ze swoją własną siostrą" itd. Nie! Stop! Nikt przecież tego nie zobaczy! A jak się w nim zakocham? Nie, nie, nie. Nie mogę tego zrobić, nie zrobię mu tego. On ma Sophię! Nie może tego zrobić.
- A Sophia? - zapytałam patrząc mu w oczy.
- Baby I loved you first. - wyszeptał przybliżając się jeszcze bardziej do mojej twarzy. Uciekłam. Nie mogłam tego zrobić. Po prostu się odsunęłam.
- Przepraszam.. ja... to już nigdy się nie powtórzy. - powiedział zmieszany i odwrócił się do mnie. Nie mogłam tego tak zostawić. Po prostu rzuciłam mu się na szyję.
- Przyjaźń? - zapytałam wesoło.
- Przyjaźń - odpowiedział już z uśmiechem mocno mnie przytulając - to co? Jest już 11, a my jeszcze nie gotowi. Dziś Twoje urodziny, będzie wyjątkowo, obiecuję. Pociągnął mnie za rękę do kuchni. Zjedliśmy razem śniadanie. Ubrałam się w to:

- Wow! Wyglądasz... wow! - powiedział Li otwierając usta.
- Mam się spotkać z piątką najprzystojniejszych idiotów na ziemi, muszę jakoś wyglądać.
- Na pewno Cię polubią... - obiął mnie ramieniem Liam.
- Nie flirtuje się z własną siostrą. - zaśmiałam się. On zrobił facepalm i wyszliśmy. Jechaliśmy długo. Może 4 godziny, nie wiem, bo spałam. Teraz wiem, dlaczego Liam się nie spotyka tak często z rodziną. Musi ciągle przebywać w domu chłopaków, bo to tam odbywają się próby do koncertów, tam chłopcy piszą piosenki i są wszyscy razem więc menager może ich ogarnąć szybciej, niż dzwonił by do każdego z osobna i musieli by się zjeżdżać z paru stron kraju. Li dużo opowiadał mi o chłopcach i o planach na nową płytę. Aż w końcu dojechaliśmy pod wielki dom one direction.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz